środa, 30 września 2020

 Cześć, z tej strony Dominika!  Znacie to uczucie, gdy postanawiacie przeżyć przygodę życia wbrew przeciwnościom losu? Ja znam i chciałabym się z Wami ów przygodą podzielić.

Mianowicie na okres wakacji 2020 zdecydowałam się wyjechać do Włoch, na wolontariat, z Europejskiego Korpusu Solidarności. Uczestniczyłam w krótkoterminowy projekcie “Europe for Solidarity”, którego  głównym celem była promocja europejskiej solidarności poprzez wzmacnianie spójności społeczności Nursji. Nasze działania były o tyle ważne, bo odnosiły się do mieszkańców miejscowości, w której doszło do trzęsienia ziemi w 2016 roku. I wiecie, bez cienia przesady stwierdzam, że był to czas niezwykle piękny, pełen samorozwoju, jak i solidarności z drugim człowiekiem. 

Przed przyjazdem na wolontariat nie miałam wielkich oczekiwań wobec organizacji przyjmującej – KORA Associazione – jak i wobec samego projektu – Europe for Solidarity. Po prostu posłuchałam swojej intuicji, która po raz kolejny mnie nie zawiodła, pozwalając przeżyć niesamowitą przygodę.

W związku ze światową sytuacją epidemiologiczną na świecie, pierwsze dwa tygodnie wolontariatu spędziliśmy na edukacyjnej farmie La Buona Terra wraz z innymi wolontariuszami organizacji KORA. Żyjąc razem, wspólnie gotując posiłki, piekąc chleb, zbierając lawendę, ucząc się tworzyć wideo, i wiele innych. Nawiązaliśmy silne więzi, wzajemnie się inspirując oraz wspierając. Poza tym uczestniczyliśmy w zajęciach z edukacji nieformalnej, co w następstwie pozwoliło nam na przygotowanie warsztatów dla mieszkańców Nursji. Ponadto był to także dla mnie intensywny czas powrotu do nauki języka włoskiego.

Gdy dwa, magiczne tygodnie nad jeziorem Trasimeno dobiegły końca, ruszyliśmy do Nursji, na południu regionu Umbria. Miasteczko położone w parku narodowym Monte Sibilini zauroczyło mnie od pierwszego wejrzenia, zaś skala zniszczeń spowodowanych przez trzęsienie ziemi w 2016 roku dała motywację do działania. 

Już drugiego dnia po przyjeździe zaczęliśmy naszą pracę. Odwiedziliśmy Monello, przedszkole, w którym udzielaliśmy się w dwóch grupach wiekowych (3-5 oraz 6-10). Co więcej zapoznaliśmy się z grupą osób niepełnosprawnych, z którymi także mieliśmy przyjemność współpracować. Ponadto zorganizowaliśmy plan działania w social mediach, jak i zajęć pozalekcyjnych dla dzieci, tj. warsztaty języka angielskiego. 

Następne tygodnie upływały w podobnym rytmie – każdy z wolontariuszy pracował rano oraz po południu. Poza tym pomagaliśmy w organizacji wydarzeń kulturalnych – Estate Nursina 2020 - podczas których odpowiedzialna byłam za relacje fotograficzne. 

A jako że nie samą pracą człowiek żyje, wiele czasu spędzaliśmy na integrowaniu się w grupie, organizując m.in. poniedziałkowe wieczory z pizzą, wypady w góry, czy imprezy w stylu karaoke. Co więcej w wolne weekendy wspólnie poznawaliśmy najpiękniejsze zakamarki regionu, tj. Perugia, Asyż, Spoleto czy jezioro Fiastra.


Udział w projekcie był dla mnie niezapomnianą lekcją życia, za którą jestem bardzo wdzięczna. 

Przede wszystkim mieszkając w kontenerze, wybudowanym pierwotnie dla osób poszkodowanych przez trzęsienie ziemi, a także mając codzienny kontakt z ofiarami tego zdarzenia, uświadomiłam sobie o najważniejszych wartościach w życiu. Przestałam przejmować się mało istotnymi problemami doczesnymi, kładąc nacisk na kolekcjonowanie wspomnień oraz doświadczeń, a nie rzeczy materialnych. 

Współpraca z osobami niepełnosprawnymi bardzo pobudziła mnie emocjonalnie. Przypomniała, jak mały gest, serdeczność wobec drugiej osoby jest ważnym elementem współistnienia w społeczeństwie. Jednym uśmiechem czy słowem możemy zdziałać cuda, a niestety we współczesnym, zabieganym świecie szybko zapominamy o ludzkiej życzliwości.

Poza tym obserwacja opiekunek grupy osób niepełnosprawnych zmotywowała mnie do pracy nad swoją cierpliwością i empatią.

Po raz kolejny okazało się, że mowa ciała może dużo więcej powiedzieć niż słowa, szczególnie podczas aktywności z dziećmi. Uważam, że praca z Nimi jest bardzo ważnym doświadczeniem, bo odblokowuje w nas, dorosłych pewne mechanizmy funkcjonowania w społeczeństwie. Bawiąc się z dziećmi, obserwując je, sami możemy znów poczuć się jak kilkulatki, które nie wstydzą się zadawać pytań (nawet z pozoru banalnych), bycia spontanicznymi i ciekawymi drugiego człowieka. Poza tym uświadamia, iż najłatwiejsze rozwiązania potrafią być najlepszymi. 

Zyskałam również niezwykle cenne doświadczenie zyskałam również w dziedzinie fotografii. Chciałabym w przyszłości przekłuć moją pasję na pracę, dlatego możliwość pracy podczas wydarzeń kulturalnych pozwoliła mi na podszkolenie warsztatu i poszerzeniu swojego portfolio. 

Nie mogłabym pominąć lekcji tolerancji oraz solidarności zaczerpniętej z możliwości mieszkania, pracowania, a także spędzania wolnego czasu w międzynarodowym towarzystwie. Każda osoba z naszej czternastki była tolerancyjna i otwarta na świat. Od każdej z nich mogłam się wiele nauczyć, zainspirować na przyszłość i znów mocno uwierzyć w ideę solidarności. 

Myślę, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Nawet jeśli plany biorą w łeb i wydaje się, że wszystko sprzysięgło się przeciwko nam, warto uwierzyć, że za kolejnym zakrętem czeka nas coś niesamowitego. Dlatego gdy koronawirus zatrząsnął moim światem, spokojnie postanowiłam poczekać na dobry moment. I jestem wdzięczna za udział w projekcie, który był dla mnie przepiękną przygodą oraz źródłem wiedzy. Tym bardziej się cieszę, że miał on miejsce we Włoszech, w kraju, który uwielbiam nie tylko za jedzenie, ale i kulturę, mentalność, historię oraz język. Grazie mille!






czwartek, 12 marca 2020

,,Przebudzenie" Polak nominowany kategoria World Press Photo

O tytuł Zdjęcia Roku w tym momenci walczy sześć fotografii. Ich autorami są:
Farouk Batiche (Algieria),
Mulugeta Ayene (Etiopia),
Yasuyoshi Chiba (Japonia),
Ivor Prickett (Irlandia),
Nikita Teryoshin (Rosja),
Polak Tomek Kaczor.  

,,Zrobiłem to niemal w ostatniej chwili. To pierwszy konkurs fotograficzny, do jakiego się zgłosiłem". - przyznaje autor. 

World Press Photo to najważniejszy konkurs fotografii prasowej na świecie. W tegorocznej selekcji nominowanych znalazło się aż 44 fotografów, w tym Polak – Tomka Kaczora z "Gazety Wyborczej".  Zaprezentował on poruszające zdjęcie o nazwie "Przebudzenie" .


Historia dziewczynki ze zdjęcia:


Znajdująca się na fotografii Tomasza Kaczora Ewa pochodzi z Armenii, wraz z rodziną trafiła do Szwecji. Tam odmówiono jej i bliskim azylu, choć dziewczyna zaczęła już edukację. Ostatecznie rodzina musiała wyjechać do Polski. Zgodnie z przepisami międzynarodowymi w ich przypadku to Polska musi rozpatrzyć wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej. Przez całą sytuację nastolatka powoli zaczęła zamykać się w sobie i zapadła na syndrom rezygnacji trwający u niej przez 8 miesięcy. Jest to choroba wywołana skrajnym stresem, która objawia się m.in. brakiem reakcji na bodźce i rodzajem katatonii 

,,To jest choroba, która dotyka dzieci uchodźców, imigrantów przymusowych, które pod wpływem wielkiego stresu wywołanego groźbą deportacji albo doświadczeniami z kraju pochodzenia, po prostu się poddają. (…) Popadają w stan, który przypomina rodzaj śpiączki".


Fotografię wykonano kilka tygodni po jej przebudzeniu w ośrodku dla cudzoziemców w Dębaku.  

Sam autor zdjęcia mówi:
- Zdjęcie powstało przed bramą ośrodka. Fotografowałem Ewę i jej rodzinę przez około godziny. Gdy rodzice stanęli blisko i położyli na niej ręce, postanowiłem się zbliżyć i tak powstał ten kadr. Chciałem pokazać opiekę, jaką to dziecko zostało otoczone, ale to zdjęcie nie tylko o niej. Chciałbym, żeby przemówiło w imieniu wszystkich dzieci, które zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów i szukania miejsca, gdzie by przyjęto je wraz z rodzinami - podkreśla Kaczor.

W tym momencie Ewa mowi po polsku, normalnie funkcjonuje. Niestety ich sytuacja jest w zawieszeniu bo rownież odmówiono im miedzynarodowej ochrony w Polsce.

W finale konkursu bierze udział 44 fotografów z 25 krajów.
Na tegoroczny konkurs nadesłano 73 996 zdjęć, których autorami jest 4282 fotografów ze 125 krajów. Zwycięzców poznamy 16 kwietnia w trakcie gali w Amsterdamie. Autorzy Zdjęcia Roku oraz Fotoreportażu Roku otrzymają po 10 tys. euro.  


Według szacunków liczba Ormian żyjących na świecie wynosi 11 milionów osób z tego około 3 milionów w Armenii. 


W Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Płocku działają szkoły sobotnie dla dzieci ormiańskich. Nauka prowadzona jest według „Programu autorskiego nauki języka i kultury ormiańskiej dopuszczonego do użytku szkolnego”. Najprężniej działa szkoła w Krakowie, gdzie oprócz lekcji języka ormiańskiego, prowadzone są zajęcia z historii, tańca i muzyki. Przy szkółce działa kółko teatralne „Banali”, które ma na swoim koncie liczne występy na terenie kraju.

W Polsce używanie języka ormiańskiego na co dzień zadeklarowało 1847 osób, w tym 313 osób deklarujących się jako Polacy, 962 osoby deklarujące się jako Ormianie, 572 osoby deklarujące podwójną identyfikacje narodowo-etniczną. W samym 2016 r. wnioski o pobyt w Polsce złożyło 344 obywateli Republiki Armenii.
W ostatnich latach do Polski przybyli także Ormianie uciekający z ogarniętej wojną Syrii. Według szacunków ormiańskich organizacji liczbę wszystkich Ormian żyjących w Polsce należałoby szacować między 15 a 30 tys. osób.




- https://www.press.pl/tresc/60606,world-press-photo-2020_-tomek-kaczor-wsrod-nominowanych-autorow

wtorek, 10 marca 2020

Dzień kobiet w Armenii

Co roku 8 marca to Międzynarodowy Dzień Kobiet, świętowany również w Armenii od 1921 roku.
Armenia Discovery opisuje ten dzień:

,, Międzynarodowy Dzień Kobiet jest oficjalnym świętem pracujących kobiet w Armenii, kiedy mogą cieszyć się dniem, tak jak im pasuje, nie będąc zobligowanymi do pracy w ogóle. Tego dnia inni członkowie rodziny pomagają w obowiązkach domowych, dając gospodynią domowym cały dzień na relaks. Kobiety w całym kraju otrzymują kwiaty, prezenty oraz ciepłe życzenia od rodziny, przyjaciół i innych kobiet.”

8 marca w Armenii rozpoczyna się Miesiąc Kobiet. Tego miesiąca kobiety mogą liczyć na specjalne zniżki w sklepach czy nawet korzystniejsze pożyczki w bankach.

W Armenii silna jest jednak tradycyjna rola kobiet.
53% kobiet w wieku od 15 do 75 nie miało zatrudnienia ze względu na wykonywanie prac domowych. Warto również wspomnieć o różnicy w wynagrodzeniach ze względu na płeć.
Według statystyk państwowych za rok 2018 różnica w pensji wynosi do 35,3% średnio. Kobiety w Armenii zarabiają średnio 64,7% pensji mężczyzny.

Ormianki pomimo przeciwności losu walczą o lepszy los.
Wydarzeniem o którym warto wspomnieć to pierwsza wystawa poświęcona kobietom ,,Women in Politics” jest to część projektu wdrażanego przez UNDP w Armenii w partnerstwie z Ministerstwem Administracji Terytorialnej i Infrastruktury Republiki Armenii.
Drugie wydarzenie związane z sprzeciwem wobec przemocy, która dotyka kobiety w Armenii każdego dnia.
W 2017 roku organizacje zajmujące się tymi sprawami odnotowały ze w latach 2012-2017 w wyniku pobicia przez partnera zmarło 50 kobiet. Historii związanych z przemocą domowa jest w tym kraju wiele. Wobec sprzeciwu takich historii w Erywaniu odbył się sprzeciw wobec władzy. Ludzie wyszli na ulice stolicy z bębnami i innymi instrumentami. Wszystkie materiały i hasła były w języku ormiańskim. Wydarzenie było skierowane do społeczeństwa by zauważyli problem. Wiele osób próbowało zagłuszyć demonstracje, np. głośna muzyka z samochodów.

Przyglądając się sytuacji kobiet w Armenii widzimy jak w niesamowity sposób każdego roku kobiety walczą o swoje prawa.

środa, 4 marca 2020

Niebieska Perła

Jezioro Sevan - „Niebieska Perła” Armenii, jest największym jeziorem na Kaukazie. Jego powierzchnia wynosi 1400 kilometrów kwadratowych, znajduje się na wysokości 1900 m npm. Do Sewanu wpada 28 dużych i małych rzek, ale wypływa tylko jedna - rzeka Hrazdan. Jezioro ma formację wulkaniczną i jest otoczone pasmami górskimi, sięgającymi nawet 3000 m npm. Piękna przyroda i krystalicznie czysta woda tworzą wspaniałe warunki do wypoczynku.

SEVAN ,,Kolory tęczy świecą w jej wodach, podsycane przez wiele legend i opowieści”.



zdj. Magdalena Nestorowicz
,,Dawno, dawno temu istniały żyzne grunty orne i bujne ogrody, które były nawadniane ze źródła wodnego. Był mały, ale mocny, a otwór, z którego wypływał, musiał być zamknięty wielkim kamieniem. Ale kiedyś było nieszczęście: jedno niepoważne piękno, zawsze „unoszące się w chmurach”, wzięło dzban wody i zapomniało zamknąć otwór źródła. Wróciła do domu i poszła spać. A woda przez całą noc tryska potężnym strumieniem i zalewa okolicę. Ludzie wybiegli z domów - a woda zbliżyła się do progu. Wspinali się na drzewa - a woda unosiła się coraz wyżej. Dziewczyna spała i niczego nie podejrzewała.
Potem jeden ze starych mężczyzn krzyknął:

„Niech ten, który to zrobił, zamieni się w kamień!”

I woda przyszła i przyszła. Dopóki nie powstało jezioro i kamienna wyspa, która wciąż góruje nad lazurową powierzchnią Sewanu, niczym głowa tej samej dziewczyny ..."

zdj. Magdalena Nestorowicz


W kategoriach przygody Armenia to zupełnie inny rodzaj niż pozostałe krainy Kaukazu.
A tak naprawdę Armenia to mały górzysty kraj, z niepowtarzalną przyrodę!
Z perspektywy turysty jest to kraina pięknych widoków, niesamowitych gór i surowych krajobrazów, pośród których wyrastają najstarsze monastyry świata.

Armenia zaskakuje na każdym kroku !
Zd. Magdalena Nestorowicz

Khndzoresk



Nie każda wioska w Armenii może sobie pozwolić na zaoferowanie całej gamy, jeśli chodzi o zwiedzanie.

Wieś Khndzoresk to ogromny kompleks z ciekawą listą rzeczy do zobaczenia, która szczególnie w ostatnich latach przyciągnęła wielu turystów. Khndzoresk znajduje się w prowincji Syunik, w pobliżu miasta Goris.

Nowy Khndzoresk został zbudowany w 1950 roku.

Stary Chndzoresk był największą wioską wschodniej Armenii. Pod koniec XIX wieku liczyła 4200 osób, a na początku XX wieku liczyła 8300 osób. W 1913 r. Wieś miała 27 sklepów, 3 farbiarnie, warsztaty skórzane i 7 szkół.

Zabytki historyczne

Khndzoresk jest popularny nie tylko ze względu na swoje historyczne zapisy, ale także zabytki. Należą do nich Twierdza Khndzoresk, Kościół Saint Tadevos, Kościół Saint Hripsime i kościół szkolny „Anapat”. Ten ostatni był również skryptorium. Zachowały się także dwa średniowieczne zabytki wiosenne z XVII wieku. We wsi znajduje się także grób Mkhitar Sparapet. Obok grobowca Mkhitar Sparapet znajdują się groby jego syna Aharona i wielkiej miłości Mkhitar Gohar. Groby te są święte dla Ormian.

Ważnym moment tego regionu to 9 czerwca 2012 r. odbyło się uroczyste otwarcie mostu. Został zbudowany przez przedsiębiorcę z Khndzoreska Zhora Aleksanyana na pamiątkę
Most wahadłowy ma 160 metrów długości, 1,5 metra szerokości i wznosi się 36 metrów nad ziemią. Most łączy dwa brzegi wioski. Celem tego mostu było przyciągnięcie turystów do wioski.

Widok wąwozu z mostu jest wspaniały i lepiej go zobaczyć raz, niż tysiąc razy.

Most nie ma jeszcze oficjalnej nazwy, ale mieszkańcy Khndzoreska nazwali go „Mostem Zhoora”

Wąwóz Khndzoreska po prostu zadziwia i wydaje się, że gra sztuczki ludzkiej wyobraźni, ponieważ patrząc na otaczające go gigantyczne kamienie, w zasadzie zaczynasz myśleć, że olbrzymy kiedyś istniały.


zdj. Magdalena Nestorowicz


zdj. Magdalena Nestorowicz






Ludzie żyli w jaskiniach Khndzoreska do lat 50. XX wieku. W dawnych czasach ludzie mieszkali w piramidach wioski, wykopali sztuczne mieszkania.






zdj. Magdalena Nestorowicz



Ostatnią rzeczą do zapamiętania jest to, że jeśli odwiedzasz wioskę Khndzoresk, pamiętaj, aby spędzić tam cały dzień. Jednocześnie nie zapominaj, że w prowincji Syunik jest mnóstwo zabytków, miejsc przyrodniczych i świętych.
Wśród takich miejsc są Klasztor Tatev, Karahunj, Twierdza Halidzor, Baghaberd, Vorotnaberd, Wodospad Shaki, Diabelski Most i tak dalej.



zdj. Magdalena Nestorowicz
Wąwóz Khndzoresk, Saint Hripsime i Saint Thaddeus to 4,5 km umiarkowanie traffickowany i tylny szlak położony w pobliżu Goris, Syunik, Armenia, który ma piękne dzikie kwiaty i został oceniony jako umiarkowany.
Szlak służy przede wszystkim do pieszych wędrówek, spacerów i wycieczek przyrodniczych. Szlak ten znajduje się w pobliżu wsi Khndzoresk w prowincji Syunik. Z bocza stromych wąwozów są przebijane przez systemy jaskiń, w których żyli mieszkańcy wsi Stary Chndzoresk, chronieni przed ciągłymi potyczkami atakujących armii.

W wąwozie znajdują się kościoły St. Hripsime i St. Thaddeus (Surb Tatevosi, po ormiańsku). Dowódca Mkhitar (Sparapet, po ormiańsku), wybitny ormiański dowódca wojskowy z XVIII wieku i wybitny przedstawiciel Ruchu Wyzwolenia Ormian, pochowany jest na cmentarzu przykościelnym kościoła św. Tadeusza.
zdj. Magdalena Nestorowicz

CHACZKARY

Chaczkar, znany również jako ormiański krzyż.
To rzeźbiony krzyż, często z dodatkowym motywy takie jak rozety, przeploty i motywy botaniczne.
Chaczkary są charakterystyczne dla średniowiecznej chrześcijańskiej sztuki armeńskiej.

Od 2010 r. Chaczkary, ich symbolika i kunszt są wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
zdj. Magdalena Nestorowicz

Najczęstszą cechą chaczkar jest krzyż górujący nad rozetą lub dyskiem słonecznym. Pozostała część kamiennej powierzchni jest zwykle wypełniona skomplikowanymi wzorami liści, winogron, granatów i pasm przeplotu. Czasami chaczkar jest zwieńczony gzymsem zawierającym czasami biblijne lub święte postacie.Większość wczesnych chaczarów została wzniesiona dla zbawienia duszy żyjącej lub zmarłej osoby. W przeciwnym razie miały one na celu upamiętnienie zwycięstwa militarnego, budowę kościoła lub jako formę ochrony przed klęskami żywiołowymi. Najczęstszą lokalizacją wczesnych chaczkarów był cmentarz. Nagrobki armeńskie przybierają jednak wiele innych form, a jedynie mniejszość to chaczkary.

Pierwsze prawdziwe chaczkary pojawiły się w IX wieku. W czasie odrodzenia Ormian po wyzwoleniu spod władzy arabskiej. Najstarszy chaczkar o znanej dacie został wyrzeźbiony w 879 r. (Choć wcześniej istniały grubsze przykłady). Wzniesiony w Garni poświęcony jest królowej Katranide I żonie króla Ashota Bagratuni.

Szczyt sztuki rzeźbiarskiej Chaczkar miał miejsce między XII a XIV wiekiem.
Sztuka podupadła podczas najazdu Mongołów pod koniec XIV wieku. Ożywił się w XVI i XVII wieku, ale wysokości artystycznych XIV wieku nigdy więcej nie osiągnięto.

Dziś tradycja nadal istnieje i nadal można zobaczyć rzeźbiarzy Chaczkarów w niektórych częściach Erewania.
zdj. Magdalena Nestorowicz

Dziś przetrwa około 40 000 chaczarów.
Większość z nich jest wolnostojąca chociaż te rejestrujące darowizny są zwykle wbudowane w mury klasztorne.
Największa zachowana kolekcja chaczarów znajduje się w Armenii, na cmentarzu Noraduz na zachodnim brzegu jeziora Sevan, gdzie można zobaczyć stary cmentarz z około 900 chaczkarami z różnych okresów i różnych stylów.
Najwięcej było wcześniej w Julfie w Nachiczewańskiej Autonomicznej Republice Azerbejdżanu, ale cały średniowieczny cmentarz został zniszczony przez żołnierzy azerskich w 2005 r.

Sztuka rzeźbienia chaczarów była świadkiem odrodzenia jako symbolu kultury ormiańskiej w XX wieku.

Na całym świecie są setki chaczarów, z których wiele stanowi pamiątki upamiętniające ofiary ludobójstwa Ormian.

Khachkars zostały umieszczone w różnych miejscach, w tym w Muzeach Watykańskich.
Ogród pamięci Katedry Canterbury, St Mary's Cathedral, Sydney, Colorado State Capitol, Temple of Peace, Cardiff, Christ Church Cathedral.

Według jednego obliczenia we francuskich lokalizacjach publicznych znajduje się prawie 30 chaczkarów.
Duża część chaczarów, które powstały w historycznej Armenii i okolicznych regionach, we współczesnych czasach stała się własnością Turcji, Azerbejdżanu a częściowo Gruzji i Iranu. W wyniku systematycznej eliminacji chaczarów w Turcji przetrwało tylko kilka przykładów. Niestety tych kilku ocalałych nie zostało odpowiednio sfotografowanych. Trudno zatem nadążyć za bieżącą sytuacją.
Jeden udokumentowany przykład miał miejsce na cmentarzu ormiańskim w Jugha. Jedno ze źródeł mówi, że Chaczkary są niszczone, zaniedbywane lub przenoszone w Armenii. Wśród powodów, dla których wymieniono te chaczkary, wymieniono: dekoracje, aby stworzyć nowe święte miejsca lub zrobić miejsce na nowe pochówki.
Rząd Azerbejdżanu zaprzeczył twierdzeniom, że członkowie Azerbejdżańskich Sił Zbrojnych rozbili chaczkary młotami w Nachiczewanie w grudniu 2005 r. ormiański: Ամէնափրկիչ, co oznacza Święty Zbawiciel jest szczególnym rodzajem chaczkara, w którym na krzyżu znajduje się obraz ukrzyżowanego Chrystusa. Znanych jest tylko kilka takich projektów, a większość pochodzi z końca XIII wieku.


Walka o ekologie!

Armenia jest piękna, to wszyscy wiemy. Góry, przestrzenie i poczucie wolności. Niestety jednak ma też swoje wady a jedną z nich jest świadomość o ekologii. Na północy tego pięknego kraju, w regionie Lori, znajduje się mała, urokliwa wioska o nazwie Mets Ayrum. Wioska jak każda inna - parę domów, góry i jeziorko.
Właśnie z tym „jeziorkiem” jest największy problem, ponieważ pewien przedsiębiorca wpadł na pomysł, że będzie tam wylewał wszystko, co niepotrzebne jego fabryce. Do stawu doprowadził rurę i po problemie. Zakład jest daleko, on ma czyste ręce i spokój z pozbywaniem się niewygodnego towaru. Otóż nie do końca. Dookoła mieszkają ludzie (w jakich warunkach, nawet nie da się opisać) i problem staję się większy. W lecie unosi się zapach całej tej chemii. Ludzie, żeby mieć co jeść, sadzą warzywa, ale te są na starcie skażone nie wiadomo czym. O braku jakiejkolwiek zwierzyny dookoła nawet nie mówię. Mało? To jezioro ma ujście i rzeka spływa do wiosek niżej, powodując te same problemy. Ludzie chorują, mają problemy z oddychaniem.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że szef organizacji w której pracuję (CCMS) zorganizował protest. Zwołał ludzi, media, polityków. Wszystko po to, by uświadamiać ludziom jak ekologia jest dla nas ważna. Dzień po proteście do w naszym biurze odbyła się rozprawa sądowa, w wyniku której sąd ustalił, że właściciel firmy ma wypłacać odszkodowania za zachorowania, ogrodzić teren, a z czasem wprowadzać filtry. Pomyślicie, że to nic. Tutaj jednak to wielki krok w stronę dbania o środowisko. To jedna z pierwszych tego typu akcji w Armenii, a z pewnością pierwsza w Lori. Jak to mi powiedział mój szef: „To dopiero początek”